25.12.2013 , 12:54
Marvel Europe to wydanie zbiorcze zawiera komiksy twórców europejskich Wolverine Saudade , Daredevil/Captain America Dead on Arrival, jakiś denny o spiderku z jakiegoś magazynu angielskiego dla dzieci i biosy krajów Europy z Atlasu Marvela.


Po bardzo słabym Wrogu Publicznym unikałem jak ognia solowych tytułów z rosomakiem. Ostatnio zakupiłem jednak promocyjnie trade Marvel Europe z pracami twórców europejskich. Jego największą perełką jest one shot z Loganem w roli głównej duetu Jean-Davida Morvana i Philippe Boucheta twórców Armady.
Historia jest prosta ale jej siłą jest klimat. Akcja dzieje się w Brazyli głównie w favelach dominowanych przez gangi. Wolvi jest na urlopie i musi uratować poznanego młodego mutanta przed gangami któe działąją na zlecenie pewnego uzdrowiciela. Główną siłą komiksu jest to , że nie przypomina typowej supebohaterskiej opowiastki tylko mocną sensację zmiksowaną z sf. Finał całej historii jest bardzo gorzki.
Rysunki Boucheta są jak można się domyślić bardzo w europejskim stylu. Nie są realistyczne ale też nie podchodzą pod karykaturę. Zwłaszcza kolorystyka jest tutaj odpowiednio wyważoną. Pochwalić też należy rysownika za krwawe efekty tak rzadko spotykane w standardowych zeszytach. Nie podobał mi się tylko efekt gwiazdek latających blisko głowy po ciosie, psuło to klimat. Na końcu widzimy Wolverina i Jean w strojach w stylu New X-Men, tym bardziej doceniam rysownika że nie popełnił takiej chałtury jak Quitely czy Kordey.
Polecam wszystkim ten zacny one shot. Zwłaszcza fanom postaci . Chciałym aby następny film z Jackmanem toczył się w podobnych realiach.
Z czym kojarzą mi się Włochy? Z podróbkami filmowymi z lat 80, pizzą , spaghetti , Donem Mateo i Komisarzem Rexem. Nie spodziewałbym się nigdy , że włoski oddział Panini zrobi oficjalny komiks z bohaterami Marvela.
Komiks jest nie tylko ciekawostką kulturową. Zacznę od tego co go pozytywnie wyróżnia. Wykonanie rysunków jest bardzo dobre . Wszelkie sceny walk są wyśmienite. Takie kadry jak Daredevil przechadzający się po zaludnionym posterunku policji czy uskakujący przed tarczą Kapitana Ameryki robią na czytelniku spore wrażenie. Prace Claudio Villa kojarzą mi się trochę z twórczością Gabriele Dell'Otto.
Zacząłem omawianie komiksu od warstwy graficznej bo to jego najmocniejsza strona , ze scenariuszem nie jest już tak różowo. Scenarzysta Tito Faraci był zafascynowany postacią diabła z Hells Kitchen od 7 roku życia. To widać bo to właśnie on jest tutaj najbardziej wyrazistym bohaterem. Głównym łotrem jest Death Stalker (na pomysł wykorzystania tej postaci z lat 70 wpadł znany ze wstępniaków w tomach WKKM redaktor Panini Marco.M Lupoi ). Fabułka trochę wyłamuje się ze standardów typowego team up , bohaterowie spotykają się dopiero na końcu opowieści , ich pojedynek jest chociaż wytłumaczony fabularnie, jak łatwo się domyślić pokonują wroga. Dodatkowo głupim pomysłem jest zagmatwanie scenariusza o pomysł z zakłóceniem czasoprzestrzeni.
Komiks bardziej do oglądania niż czytania.



Po bardzo słabym Wrogu Publicznym unikałem jak ognia solowych tytułów z rosomakiem. Ostatnio zakupiłem jednak promocyjnie trade Marvel Europe z pracami twórców europejskich. Jego największą perełką jest one shot z Loganem w roli głównej duetu Jean-Davida Morvana i Philippe Boucheta twórców Armady.
Historia jest prosta ale jej siłą jest klimat. Akcja dzieje się w Brazyli głównie w favelach dominowanych przez gangi. Wolvi jest na urlopie i musi uratować poznanego młodego mutanta przed gangami któe działąją na zlecenie pewnego uzdrowiciela. Główną siłą komiksu jest to , że nie przypomina typowej supebohaterskiej opowiastki tylko mocną sensację zmiksowaną z sf. Finał całej historii jest bardzo gorzki.
Rysunki Boucheta są jak można się domyślić bardzo w europejskim stylu. Nie są realistyczne ale też nie podchodzą pod karykaturę. Zwłaszcza kolorystyka jest tutaj odpowiednio wyważoną. Pochwalić też należy rysownika za krwawe efekty tak rzadko spotykane w standardowych zeszytach. Nie podobał mi się tylko efekt gwiazdek latających blisko głowy po ciosie, psuło to klimat. Na końcu widzimy Wolverina i Jean w strojach w stylu New X-Men, tym bardziej doceniam rysownika że nie popełnił takiej chałtury jak Quitely czy Kordey.
Polecam wszystkim ten zacny one shot. Zwłaszcza fanom postaci . Chciałym aby następny film z Jackmanem toczył się w podobnych realiach.


Z czym kojarzą mi się Włochy? Z podróbkami filmowymi z lat 80, pizzą , spaghetti , Donem Mateo i Komisarzem Rexem. Nie spodziewałbym się nigdy , że włoski oddział Panini zrobi oficjalny komiks z bohaterami Marvela.
Komiks jest nie tylko ciekawostką kulturową. Zacznę od tego co go pozytywnie wyróżnia. Wykonanie rysunków jest bardzo dobre . Wszelkie sceny walk są wyśmienite. Takie kadry jak Daredevil przechadzający się po zaludnionym posterunku policji czy uskakujący przed tarczą Kapitana Ameryki robią na czytelniku spore wrażenie. Prace Claudio Villa kojarzą mi się trochę z twórczością Gabriele Dell'Otto.
Zacząłem omawianie komiksu od warstwy graficznej bo to jego najmocniejsza strona , ze scenariuszem nie jest już tak różowo. Scenarzysta Tito Faraci był zafascynowany postacią diabła z Hells Kitchen od 7 roku życia. To widać bo to właśnie on jest tutaj najbardziej wyrazistym bohaterem. Głównym łotrem jest Death Stalker (na pomysł wykorzystania tej postaci z lat 70 wpadł znany ze wstępniaków w tomach WKKM redaktor Panini Marco.M Lupoi ). Fabułka trochę wyłamuje się ze standardów typowego team up , bohaterowie spotykają się dopiero na końcu opowieści , ich pojedynek jest chociaż wytłumaczony fabularnie, jak łatwo się domyślić pokonują wroga. Dodatkowo głupim pomysłem jest zagmatwanie scenariusza o pomysł z zakłóceniem czasoprzestrzeni.
Komiks bardziej do oglądania niż czytania.
